czwartek, 28 lutego 2008

Poszedł pies, poszedł

Wyobraziłam sobie nagle, że moje życie wygląda jak pustynia przed świtem, a ja przemierzam te okrwawione bezkresy z dubeltówką. Wyobraziłam sobie, że zaraz, w każdej chwili mogę zginąć, jeśli akurat strach nie zeżre mnie pierwszy. To wspaniałe uczucie, jeśli to sobie wyobrażasz.

Wyobraziłam też sobie podróż do Indii. Dziwne, nieznane zapachy, pierwsze sari skrojone na moją posturę i modlenie się w świątyni. Wyobraziłam też sobie jak siedzę na placu i słucham muzyki wygrywanej na bębnach przez lokalnych muzyków. To wspaniałe uczucie, jeśli to sobie wyobrażasz.

Wyobraziłam sobie prócz tego czarny, deszczowy świat i smoki wielkie jak bombowce. Wyszczerbiony miecz i krew. Wyobraziłam sobie surową bitwę na pustkowiu. To wspaniałe uczucie, jeśli to sobie wyobrazisz.

Czasem zdobywam obrazy w swojej głowie jak alpiniści zdobywają góry. Czasem te obrazy się powielają, kuszą swym widokiem, przed snem, w autobusie, na ulicy w ponury poranek. Są obietnicą odwiedzenia światów, których nie zna nikt oprócz mnie.

Banał.

W gruncie rzeczy zawsze chciałam być mordercą, podróżnikiem, wojownikiem, mieć przygody i romanse.

Ale "nie ma czegoś takiego jak przygody i romanse. Są tylko kłopoty i pożądanie"*.

---
*z filmu "Simple men" - Hala Hartley'a

sobota, 23 lutego 2008

regałowe brzemia basem mojej duszy



Enid w Ghost World zwraca się z wywyższoną urazą do chrypiącej koleżanki, której spodobał się jakiś chłopak.
-To pewnie głupek.
Śliczny blondyn przechodząc obok ich stolika mówi do kolegów:
-Ej, dziś jest impreza reggae, idziemy?
Enid rozkłada ręce w geście "a nie mówiłam"?.

Ano, regałowcy to głupki jakich mało. Jestem na to potwierdzeniem. Mózg zjarany zielskiem, częste zawieszki inteligencji i przeskoki czasowe. I kiwka, w lewo w prawo, gdy postmarlejowe głosy wołają z daleka. Dobra zabawa. Czasem żałuję, że już nie jaram.

Pomiędzy jedną płytą Toola, Morfinistami czy operą Delibesa lubię posmakować pozytywnej muzyki. Brakuje mi tej muzyki na żywo. W moim mieście nie ma rege. Znaczy może jest, ja nie słyszę, a już zaczyna mi się nudzić metal grany w miejscowej knajpie. Może czas zadziałać? Marzy mi się festiwal rege, gdzie mogłabym poskakać spokojnie, mozolnie, z zamkniętymi oczami. W ramach ulgi, którą przynosi mi taka muzyka.

To pewnie moja sympatia dla prostoty zgubiła mnie dla reggae. Bo to przecież prosta muzyka. I prosta filozofia. Egzystencjaliści łapią się za głowę - nie ma Jaha, nie ma one love!

No i?

Pomiędzy jednym dołem, a kolejną depresją skok z jednej nogi na drugą to pomyślność chwili. Nie będę z tego rezygnować tylko dlatego, że moje życie to przysłowiowa beznadzieja.


http://archi139.wrzuta.pl/audio/m57Mhnva2G/vavamuffin_serce