piątek, 15 sierpnia 2008

Tarcza antyrakietowa w Redzikowie

Będę dramatyzować. Niedobrze się dzieje, ponownie oddaliśmy się niemocy wyższym siłom. Oczywiście hasło "nie uprawiamy polityki na kolanach" jest twarde i użyteczne, ale to jakby dziecko rzucało kamieniami w czołg. Kto wie? może jak nasi dziadkowie i pradziadkowie umrzemy na wojnie?



Spójcie na drugi filmik.



Propaganda. Jedna tarcza pokoju i spokoju nie czyni. Z jakiej racji pozostałości wschodnich grup terrorystów mieliby atakować teren Europy, oczywiście musieliby do tego mieć odpowiednie środki - rakiety balistyczne - a nawet jeśli w ich głowach zalśniła myśl o narażeniu europejskich popleczników to teraz wygasła z wiadomego powodu. I to jest ok.

Ale... jest sobie inny kraj, który "nu nu" pokazuje Polsce odkąd Amerykańcy zaczęli się pojawiać w Polsce i kręcić z wiadomego powodu. "My wiemy, że to chodzi o o nas, nie nakręcicie nas zagrożeniem z bliskiego wschodu. Nie dla nas te bajeczki" - powiedział kraj carów i tyranów. Powiedział mądrze, bo zimna wojna is back. A przynajmniej jest coraz bliżej. Choć czy taka zimna? Rosja dość gorąco zareagowała na Gruzję. Dlaczego z nami miałoby być inaczej? Miejmy nadzieję, że ryzyko iż USA stanie w naszej obronie przytrzyma na wodzy ich nerwy.

Choć i oni i my wiemy, że ryzyko to jest małe. Nikt nie będzie na szali stawiał swego imperium gdy chodzi o mały kraik, który przecież już nie raz wrywał się i wyrywał z obcej macierzy.

Miałam kiedyś sen. Jedyny taki w życiu. Obudziłam się i spojrzałam przez okno. Zobaczyłam nadlatującą ogromną rakietę. A potem nie było już nic. Umarłam i to było przerażające uczucie.

Straty w ludziach... Jak zwykle odzywa się prostaczkowatość w mojej głowie i wielkie idee świata nikną w blasku...

Brak komentarzy: