wtorek, 30 września 2008

science-fiction post #2 - bóg jest astronautą




-Są na Arce tacy, którzy w niczym nie przypominają ciebie albo mnie, są jednak inteligentni, więc także mają prawo pobytu na Arce.
-Dożywotniego pobytu – dokończyła za niego Derna.
-Tak, niestety, choć dla niektórych do dobra wiadomość. Ojciec boi się, że gdyby ktoś opuścił Arkę, mógłby zniweczyć boski plan.
-Kiedy poznam tego całego Ojca? Kiedy dowiem się jak on wygląda?

Dakker’ka zamyślił się. W końcu postanowił jej powiedzieć.
-Usiądź Derna. Powiem ci coś w tajemnicy, choć przecież nikt mi nie kazał tego przed tobą ukrywać, ale sam już nie wiem...
-Ojciec jest oczywiście także przedstawicielem jednej z kosmicznych ras. Ale jest w nim coś co go wyróżnia. Jest idealnym humanoidem, idealnym stworzeniem myślącym. Jest wreszcie Bogiem, jednym z tych którzy rozsiali życie po jałowym miliardy lat temu wszechświecie. I teraz został sam i poszukuje, czy aby na jednej z tych niezliczonych planet nie narodził się gatunek podobny jemu. Potrzebuje idealnego powiązania. Nie umiem dokładnie powtórzyć jego słów. Zrozumiałem tylko, że Ojciec szuka kogoś kto wygląda jak on. Nie wiem do końca czy zdaje sobie z tego sprawę, ale prawdopodobnie na Arce przebywa ktoś taki.
-Niech zgadnę – przerwała mu – to ja.

Orlin zachłysnął się i poruszuł nerwowo skrzydłami.
-Skąd wiesz?
-Mówisz jego słowami, a słowa te brzmią jak słowa szaleńca. Uwierz mi, że słyszałam podobne słowa tysiące razy. Cały wszechświat przed nimi uciekam. Jak widać, nie udało mi się.

Brak komentarzy: